Ale miałam dzień! Tak jak wcześniej pisałam, miałyśmy iść stokówką do Cisnej. Wyprawa doszła do skutku, ale poszłam tylko z ciocią, bo Justyna nie mogła :(
A więc .. stokówką doszłyśmy do czerwonego szlaku, zeszłyśmy nim wprost do Cisnej, tam wypiłyśmy herbatkę, zjadłyśmy lody, minęło jakieś 45 minut, i czas było wracać. Doszłyśmy torami do baru na zamościu, a właściwie szynku na zamościu, i zaczełyśmy się zastanawiać, czy dalej iść torami, czy do stokówki. Wyszło, że torami, ale i tak w końcu poszłyśmy do stokówki. Przed jest takie jakby rozwidlenie, jeszcze przed miejscem na ognisko. Czy tam iść dalej, czy drogą wyjeżdżoną przez wozy. Ponieważ nigdy tamtędy nie chodziłyśmy, postanowiłyśmy zobaczyć gdzie nas ta droga doprowadzi. Szłyśmy pod górę w nadziei, że zaraz wyłoni nam się stokówka, lecz tak nie było. Szłyśmy dalej, było bardzo stromo, rozglądałyśmy się gdzie jesteśmy, czy dobrze się kierujemy, lecz nic nie było widać. W pewnym momencie skończyła się droga, i był poprostu las. Nic nie było widać, słychać, jedynie jakąś gigantyczną antenę -.-' Postanowiłyśmy iść dalej, w stronę światła..
Po ok. 10 minutach ciocia zauważyła, że idziemy tylko w górę i nic z tego nie wynika, a powoli zaczyna tracić orientację .. (była godzina po 19:00), a trzeba było wrócić do domu przed zmrokiem. Uparłam się, że jeszcze 15 minut, jak nic nie znajdziemy, szlaku, drogi, czy czego kolwiek, to wracamy, chociaż nie wiedziałyśmy dokońca jak. Znowu zobaczyłyśmy światło, i postanowiłyśmy doiść do niego, i wtedy jakby co, wrócić. Żadnej drogi, tylko chaszcze.. i niesamowity widok ! Okazało się, że doszłyśmy wprost na Ryczy Wół, z którego było widać całe Krzywe.
O 19:30 tam doszłyśmy, a z uwagi na to, że szłyśmy na przełaj, kompletnie nie miałyśmy pojęcia gdzie się znajdujemy, to było mega wyzwanie, i przez chwilę trochę straszne, bo nie wiedziałyśmy i nie widziałyśmy nic.
Po chwili czas było schodzić, wybrałyśmy najstromszą z możliwych dróg, która nie była nawet drogą, tylko sam mech, połamane drzewa i liście. Schodziłyśmy jakieś pół godziny, chciaż momentami było ciężko. Wyszłyśmy za smażalnią i stawami w stronę Cisnej. Torami a potem drogą wróciłyśmy już do domu.
Nie planowany, zaskakujący, miejscami ekstremalny wypad. Ale było warto! Świetnie się bawiłam :)
A widok .. niesamowity :D Pięknie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz